A JEŚLI O WSCHODZIE SŁOŃCA
Siadł szary słowik na jabłoni
zwiastując światu nową wiosnę
a pod jabłonią głowę skłonił
mały zaskroniec, mały podstęp
zaskroniec smutny bo z szatanem
codziennie jest porównywany
nie to co słowik – głos anieli
niosący się po całej ziemi
Usiedli. Patrzą na wschód słońca
czekają na pierwsze promienie
a blasku słońca nie ma końca
a blask ogarnął całą ziemię
wiatr zerwał z trawy liście stare
w chocholim tańcu zatańczyły
kołując spadły znów na trawę
wyczekiwując wiatru siły
I nagle przybłąkana chmura
tęczowy słońca promień skryła
ściągnęła smutna i ponura
jakby nad światem mroczna siła
I patrząc na noc która właśnie
spłynęła na niebo w tej chwili
zamiast się w duszy zrobić raźniej
słowik z zaskrońcem twarz zakryli
A jeśli jutra już nie będzie
pomyślał zatroskany słowik
i cisza zrobiła się wszędzie
tak cicho że aż w uszach boli
a jeśli jutro to już koniec
czas nagle na dwunastej stanie
pomyślał stroskany zaskroniec
czy skończy się chocholi taniec?
A jeśli światło jutro zgaśnie
słońce jak świeczka się wypali
czy koniec będzie znaczyć właśnie
ciemność? A może światłość w dali?
Może nie będzie już ciemności
lecz wtedy co końcem być może?
zniknie to trudniej i to prościej
w nijakim stanie świat kolorze
Co będzie wówczas ze słowikiem
i czy zaskroniec będzie nikim?
Nie będzie deszczu, śniegu, mgły
czy wiesz kim będziesz wtedy ty?